Geoblog.pl    Gelus    Podróże    Azja    Pięny dzień w świątyniach
Zwiń mapę
2009
12
lis

Pięny dzień w świątyniach

 
Kambodża
Kambodża, Angkor
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 12091 km
 
Piękny dzień spędzony w Świątyniach Angkor. Gorący dzień, ponad 40 stopni, ale mi jest jakoś lepiej przy tej wilgotności w wytrzymywaniu tych temperatur. Przyzwyczaiłam się, że bluzkę mam na jeden dzień i że jestem po prostu mokra. Nie przeszkadza mi to.
Cały zespół świątyń Angkor obejmuje 200 km kwadratowych , 70 świątyń, Przez blisko 6 wieków było to polityczne i religijne centrum wielkiego Imperium Khmerów.. Nie sposób obejrzeć wszystkie świątynie, zwłaszcza jak ma się jeden dzień, więc odwiedziliśmy te najbardziej znane..
Zaczęliśmy od Angkor Wat co znaczy: Miasto, które jest świątynia. Ma pięć wież, na ścianach reliefy z rożnymi historiami, tańczącymi dziewczętami Apsara. Przy świątyni sa baseny, w których można oglądać pięknie odbijające się wieże. Jest to największa świątynia i zwiedzenie jej zajmuje nam blisko dwie godziny.
Następnie jedziemy do Angkor Thom która oznacza: Wielkie miasto., przechodzimy przez bramę i jedziemy do Bayon – świątyni która leży po środku tego kompleksu. Tam oglądamy m.in. masywne rzeźbione twarze bogów.
Będąc cały czas na terenie Angkor Thom, który zajmuje około 10 km kwadratowych, zatrzymujemy się przy Tarasie Trędowatego Króla (Leper King;-)) i Tarasie Słoni
Jedziemy do Świątyni Ta Prom, która wyróżnia się tym, iż przy jej odkryciu starano się wycinać jak najmniej drzew, żeby pokazać jak była ukryta w dżungli. Świątynia jest bardzo zniszczona przez korzenie drzew, które fantazyjnie oplatają jej mury.
Zasłużyliśmy na obiad. Spoceni i zmęczeni jedziemy do restauracji, która również znajduje się na terenie kompleksu świątyń. Po odpoczynku czeka nas atrakcja, lot balonem widokowym. Właściwie nie jest to lot, bo balon jest na uwięzi, ale przepiękny widok na Angkor Wat jest warty popatrzenia z góry.
Zachód słońca mamy oglądać z jednej ze świątyń, ale jest jeszcze czas. W związku z tym wracamy do Siem Reap robiąc mały objazd miasta. Zatrzymujemy się przy placu gdzie oglądamy współczesną świątynię buddyjską, ludzi którzy się modlą, przynosząc dary i mnichów. Na placu widzimy też hotel z czasów kolonialnych oraz przechodzimy pod drzewami gdzie jest pełno nietoperzy:-)
Wracamy do Angkor gdzie podjeżdżamy pod wzgórze na którym znajduje się Phnom Bakheng. Tam mamy oglądać zachód słońca. Są dwie drogi, albo na piechotę albo na słoniach. My z Jeżem wybieramy tę drugą:-), dlatego ze ja jeszcze nigdy na słoniu nie jechałam. I tak wjeżdżamy na poczciwym słoniu ale do końca zadowolona z tego nie jestem. Czuję że znalazłam się w grupie turystów , przez których te słonie muszą tak ciężko pracować, ale Jurek mówi, ze ich praca nie jest ciężka i ze spokojnie sobie dożywają starości w dobrym życiu.
Na górze oglądamy zachód słońca razem z kilkuset innymi turystami i po spektaklu schodzimy na dół już na nóżkach.
Po powrocie do hotelu wybieramy się z częścią grupy na tzw. folklor, gdzie po raz kolejny przekonuję się że ta muzyka i taniec jakoś niespecjalnie do mnie przemawia. Wracamy do hotelu chociaż porządnie najedzeni i idziemy spać bo jutro wczesne wstawanie
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Gelus
Ola i Jurek
zwiedziła 6% świata (12 państw)
Zasoby: 53 wpisy53 17 komentarzy17 0 zdjęć0 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
06.11.2009 - 24.11.2009
 
 
25.10.2007 - 19.11.2007