Geoblog.pl    Gelus    Podróże    Azja    Ciężkie rządy Czerwonych Khmerów
Zwiń mapę
2009
11
lis

Ciężkie rządy Czerwonych Khmerów

 
Kambodża
Kambodża, Siem Reap
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 12085 km
 
Urodziny Jeża. Happy birthday Jeżu!!!!
Zwiedzanie stolicy Kambodży Phnom Penh zaczęliśmy od Pałacu Królewskiego gdzie zobaczyliśmy srebrną pagode, Pawilon Tańców Apsara, Pawilon Ślubów, Kremacji i intronizacji oraz Świątynię Królewską. Było gorąco, ale ja właściwie już się do tego przyzwyczaiłam, że po prostu się ze mnie leje.
Architektura zdecydowanie inna niż w Wietnamie, w końcu to kraj buddyjski i to widać. Nawet w zachowaniu mieszkańców. Są uśmiechnięci, mili, kłaniają się na każdym kroku jak w Tajlandii. Potem przejeżdżaliśmy przez miasto, zatrzymaliśmy się na foto machen przy Pomniku Niepodległości, który był świeżo ozdobiony, gdyż w Kambodży Dzień Niepodległości był 9 listopada. Dalej skierowaliśmy się do więzienia S21 gdzie Jurek opowiedział o rządach Czerwonych Khmerów. Naprawdę ciężko zrozumieć jak można wybić blisko 2 miliony własnych obywateli. W Więzieniu byli torturowani do momentu aż się przyznali, ze są przeciw Partii i wtedy ich zabijano. Przejmujące są historie ludzi z poza Kambodży. Młody, 19 letni Amerykanin płynął jachtem na wakacje. Mimo, iż wiedział i uważał żeby nie wpłynąć na wody terytorialne Kambodży to nawigacja go zawiodła. Został aresztowany i przewieziony do więzienia. Tam torturowany „przyznał się”, że w wieku 14 lat wstąpił do CIA. Zrobiono pokazowy proces i skazano go za szpiegostwo na śmierć. Albo Australijczyk, dziennikarz, który sympatyzował z Partią Czerwonych Khmerów. Ponieważ pisał pozytywne artykuły i wysyłał w świat, Khmerowie pozwolili mu na bycie „obserwatorem”. Ale jak to się mówi: dajcie człowieka znajdę na niego paragraf. Gdzieś cos zrobił co nie spodobało się rządzącym i skazali go na śmierć.
Ludzi zabijano poza stolicą, na odludziu, na polach Choeung Ek. Tam pojechaliśmy po zwiedzaniu więzienia. Stoi tam pagoda z czaszkami osób tam straconych. A odbywało się to w różny sposób; czasem strzał w głowę, czasem jej ścięcie, rozbijanie dzieci o kamienie. Makabra. Taki nasz Katyń czy Oświęcim. Naprawdę ciężko o tym rozmawiać.
Po tych trudnych wrażeniach pojechaliśmy na obiad. Tym razem w formie bufetu, z olbrzymią ilością róznego rodzaju jedzenia. Najedliśmy się jak za Gierusa i skierowaliśmy w kierunku Siem Reap, po drodze zatrzymując się na wzgórzu Pani Penh (Lady Penh Mount). Tam pożegnaliśmy naszego przewodnika i ruszyliśmy w około 5 godzinną trasę, w trakcie której mieliśmy okazję oglądać wiejskie życie Kambodżan. Biedę ale jednocześnie taką radość życia. Zatrzymaliśmy się przy bazarze w Skun gdzie widzieliśmy lokalne przysmaki: smażone pająki czy szarańcze;-) Zobaczyliśmy też wiele dzieci, które nie żebrzą, ale sprzedają różne rzeczy żeby utrzymać siebie i rodzinę. Szybka szkoła życia.
Do hotelu dotarliśmy około 19 i po zakwaterowaniu poszliśmy odpoczywać gdyż nazajutrz czekał nas ciężki dzień.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Gelus
Ola i Jurek
zwiedziła 6% świata (12 państw)
Zasoby: 53 wpisy53 17 komentarzy17 0 zdjęć0 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
06.11.2009 - 24.11.2009
 
 
25.10.2007 - 19.11.2007