Geoblog.pl    Gelus    Podróże    Azja    Lądowanie w Wietnamie
Zwiń mapę
2009
07
lis

Lądowanie w Wietnamie

 
Wietnam
Wietnam, Ho Chi Minh City
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11498 km
 
Przylatujemy o czasie do Bangkoku. Ja i w sumie 20 pasażerów lecących do Ho Chi Minh zostajemy w samolocie. Mam chyba jedyną okazję zobaczyć, jak uwijają się służby porządkowe. Nagle do samolotu wpada stado ciemnych krasnali (ja się nie nabijam, ja mam 177 cm wzrost-:)) i szybciutko się uwijają; jedni zabierają koce i poduszki, inni – śmiecie, jeszcze inni wycierają stoliki, inni odkurzają i zmieniają catering. Nie powiem żeby to jakoś dokładnie robili ale przy takim tempie nie czepiam się :-) Do samolotu wsiada może drugie tyle pasażerów co nas i takie puste bydle leci do Wietnamu. Tu lotnisko czyściutkie, miłe, bardzo szybko uwinęłam się przy odprawie paszportowej. Walizka przyszła jedna z ostatnich, wrr…już miałam lęki że nie doleciała. Siedzę sobie teraz na klimatyzowanym lotnisku, na zewnątrz podobno 33 stopnie, jakoś nie wierzę He He i czekam na Jeża. A najlepsze jest to, że jak Jeż był jakiś czas temu w Wietnamie to podobno tylko Era miała podpisany roaming, ale Jeż nie miał. Teraz oczywiście ja nie mam, ale od czego służbowy telefon:-) Orange ma roaming:-) Więc telefon do mamusi, smsy do przyjaciółek i czekam..
Dwie godziny później: wierzę w temperaturę!! Jak dobrze, że nie posłuchałam Jeża i nie wyszłam na zewnątrz bo chyba bym się udusiła :-)
Czekałam jeszcze godzinę po przylocie grupy, bo musieli wyrobić wizy. Potem ruszyliśmy do hotelu. Ho Ci Minh to obecna nazwa Sajgonu. I co tu dużo mówić. Ale Sajgon!! Generalnie jedyną zasadą ruchu drogowego w Wietnamie jest brak zasad. Setki motorków i skuterów jeździ jak chce. Ciągle trąbią jakby miało to jakieś znaczenie. Wjazd i zjazd z ronda to wyzwanie dla odważnych. Nie widzę żadnych turystów na motorkach:-) Po dojeździe do hotelu w momencie rozdawania kluczy zgasło światło:-) ale co tam, jesteśmy w Wietnamie:-) Po prysznicu i krótkim odpoczynku idziemy w miasto. Jestem zmęczona podróżą ale nie śpiąca. W końcu w Polsce środek dnia. Idziemy ulicami Sajgonu gdzie pokonujemy przejścia dla pieszych , które dla pieszych są tylko z nazwy:-) Idziemy do baru Pho 2000 President Bar, gdzie jadł Bill Clinton z córką, taki gest przyjaźni Ameryki i Wietnamu. Ja oryginalnie jem udko z kurczaka z ryżem:-) Po kolacji idziemy dalej na spacer. Przechodzimy do Dzielnicy I gdzie widać architekturę kolonialną, w końcu Francuzi, którzy przybyli tu w 1859 r. pobudowali sporo budowli. I tak widzimy gmach dawnej opery oraz hotele Continental i Caravelle. Na Placu Lam Son znajduje się również dawny ratusz, który jest obecnie siedzibą Komitetu Ludowego. Spacer kończymy na drinku w hotelu Rex, który słynie z tego iż w czasie wojny dowództwo wojsk USA organizowało tu codziennie konferencje prasowe zwane przez złośliwych „głupotami na podwieczorek”. Po powrocie do hotelu zadzwoniliśmy do mamy. Potem leczniczy drink na dobranoc i spać
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Gelus
Ola i Jurek
zwiedziła 6% świata (12 państw)
Zasoby: 53 wpisy53 17 komentarzy17 0 zdjęć0 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
06.11.2009 - 24.11.2009
 
 
25.10.2007 - 19.11.2007