Geoblog.pl    Gelus    Podróże    Australia i Nowa Zelandia    Trochę bujania:-)
Zwiń mapę
2007
16
lis

Trochę bujania:-)

 
Australia
Australia, Cairns
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 22227 km
 
Dzień jak to w tropikach rozpoczął się deszczowo i pochmurno. Później okazało się, że taka pogoda ma nam towarzyszyć cały dzień. Ale mi się to nawet podoba, delikatny deszczyk i bardzo ciepło. Ja mogę mieć nawet ulewę byle było ciepło.
Podjechaliśmy do portu skąd ruszały statki wycieczkowe. Nasz nazywał się Passions of Paradise. Jak tylko weszliśmy na pokład panowie znaleźli stanowiska do spania i jako grupa emerytów padli. Wyglądali jakby mieli bardzo ciężką noc i nawet załoga się śmiała. Wypełnialiśmy druczki o stanie naszego zdrowia, mimo że nikt z nas nie nurkował. Większość „snurkowała”:-)albo plażowała. Pogoda nie poprawiała się, a wręcz przeciwnie. Wiał coraz większy wiatr i padał coraz większy deszcz. Załoga na początku instruowała wszystkich na temat bezpieczeństwa, proponowali pigułki na wymioty i tłumaczyli, że wymiotujemy do torebek na zewnątrz i nie pod wiatr He He. Ale na razie wszyscy twardzi, potem stopniowo zaczęliśmy zgłaszać się po pigułki :-). Mniej więcej przez cały rejs w głowie miałam piosenkę „10 w skali Beauforta” Patrzyłam na ludzi miotających się z jednej strony na drugą. Śmiać mi się chciało, bo wyglądało to jak jakiś film katastroficzny, i ta muzyka w mojej głowie. W końcu i ja nagle powiedziałam ble i Jeż poleciał po tabletki. Przede wszystkim wyszliśmy na zewnątrz łodzi to już trochę lepiej zaczęło się robić, ale ciągle bujało. Nawet Jeż wziął pigułkę szczęścia :-) i jakoś dotrwaliśmy do miejsca gdzie statek stawał na nurkowanie. I wtedy stał się cud i deszcz przestał padać a zza chmur nieśmiało wyglądało słoneczko. Ale tak delikatnie. Małe łódeczki przewiozły nas z łodzi na wyspę. Była to wyspa ptaków i panował tam hm.. specyficzny zapach:-) Więc lepiej było wziąć sprzęt i nurkować, bo się nie czuło smrodu. Na szczęście ptaszki załatwiały tylko na swojej części wiec nie groziło bombardowanie w wodzie. Nurkowanie było super. Mnóstwo kolorowych rybek małych i dużych. Podobno ktoś widział też żółwia. Potem w parę osób popłynęliśmy łódką ze szklanym dnem. Wtedy oglądaliśmy głównie koralowce, gdyż ryby uciekały przed łódką. Łódka podwiozła nas już na nasz statek i popłynęła po resztę ludzi na wyspę. Na statku czekało już jedzonko. Chwila wahania – nie byłam pewna powrotu – ale co tam, głód zwyciężył. Tak dużo znowu nie zjadałam, bo były owoce morza a ja za nimi nie przepadam. Powrót minął dość szybko, bo prawie cały przespaliśmy, i już tak nie kołysało. Wieczorem zobaczyliśmy, że spaliliśmy sobie plecy, a Jeż dodatkowo na plecach miał mapę Australii :-)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Gelus
Ola i Jurek
zwiedziła 6% świata (12 państw)
Zasoby: 53 wpisy53 17 komentarzy17 0 zdjęć0 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
06.11.2009 - 24.11.2009
 
 
25.10.2007 - 19.11.2007