Geoblog.pl    Gelus    Podróże    Azja    Orangutany i inne człekokształtne
Zwiń mapę
2009
24
lis

Orangutany i inne człekokształtne

 
Malezja
Malezja, Sandakan
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 18584 km
 
Pobudka była dość wczesna. Na lotnisku Jeż załatwił mi herbatkę i kanapeczkę. Samolot do kolejnego regionu Sabah mieliśmy o 7.30. Po długim locie trwającym aż pół godziny byliśmy w Sandakanie. Tam czekał na nas przewodnik z busikiem. Taki niepozorny, a jak sie potem okzało bardzo chętny do pokazania nam wielu ciekawych rzeczy. Pojechaliśmy do miasta zabrać jeszcze dwóch niemieckich turystów i udalismy się w stronę Sepilok czyli Centrum Rehabilitacji Orangutanów. O godzinie 10 miało być karmienie. Przed 10 otworzono wejście do części lasu deszczowego i przestrzegając żeby wszyscy byli cicho wpuszczono nas po drewnianej przeprawie. Nagle po poręczy zaczął iść orangutan. Prawdziwy, żywy orangutan!!! Olał zgromadzonych i poszedł powisieć sobie na gałęzi. Staliśmy na takim drewnianym pomoście i mogliśmy obserwować jak dwa orangutany robią różne figury zwisowo huśtajace:-)) Po jakimś czasie pojawili się panowie karmiący i doszedł jeszcze jeden orangutan oraz mnóstwo małych makaków. Mogliśmy obserwować przedstawienie. Jak orangutany brały jedzonko w nogi i wisiały na gałęzi, jak makaki usiłowały coś podkraść. No naprawdę było to niesamowite doświadczenie. Dodać trzeba że to nie są żadne tresowane czy oswojone małpy. Do Sepilok trafiają orangutany ranne, małe porzucone przez matkę, znalezione przez miejscowych. W centrum dochodzą do siebie i są wypuszczane. W Sepilok żyje około 200 orangutanów ale bardzo niewiele przychodzi na karmienie. Po wypuszczeniu często żyją już samodzielnie.
Potem pojechaliśmy nad rzekę gdzie musieliśmy przepłynąć łodką na drugi brzeg z bagażami, gdyż okazało sie że tam będziemy spać. Był to cudowny ośrodek nad rzeką. Domki na palach. Las deszczowy z odgłosami dżungli. Ośrodek w którym byliśmy tylko my i jedna turystka która przyjechała dzień wcześniej.
Po obiadku mieliśmy chwilę wolnego czasu a o 16 popłyneliśmy łodką w poszukiwaniu dzikiej natury.
I zobaczyliśmy...
Najpierw przy brzegu były słonie!!! Cała rodzinka z małym słoniątkiem. Właśnie jadły kolację. Podpłynęliśmy naprawdę blisko żeby je obejrzeć. Potem widzieliśmy jaszczura na drzewie no i punkt programu czyli małpy Nosacze (Proboscis monkey) lub jak je sami ochrzcilismy małpy proboszcza. Naprawdę niesamowite małpy z długimi zwisającymi nosami co nadaje im bardzo ludzki wygląd:-)
Widzieliśmy całe stada tych małp na wielu drzewach. Kolejnych ciekawym zwierzęciem był ptak zwany rhinoceros hornbil znany u nas jako dzioborożec żałobny. Kilka było na drzewach ale niesamowite były w locie.
Po powrocie do ośrodka zjedliśmy kolację i jak to powiedział jeden z przewodników: w końcu to nasza podróż poślubna, poszliśmy szybko do domku.:-)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Gelus
Ola i Jurek
zwiedziła 6% świata (12 państw)
Zasoby: 53 wpisy53 17 komentarzy17 0 zdjęć0 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
06.11.2009 - 24.11.2009
 
 
25.10.2007 - 19.11.2007