Geoblog.pl    Gelus    Podróże    Gelus i Jeż na Florydzie i płd wsch USA    Śniadanie na Mehoffera, kolacja na Times Square
Zwiń mapę
2010
30
sie

Śniadanie na Mehoffera, kolacja na Times Square

 
Stany Zjednoczone Ameryki
Stany Zjednoczone Ameryki, New York
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8185 km
 
Dzień rozpoczął się dość wcześnie. Bladym świtem.. ba.. głęboką nocą o godzinie 5.15, kiedy normalny biały człowiek przewraca się z boku na bok, wsiedliśmy do taksówki i ruszyliśmy na lotnisko. Jeśli ktoś myśli że w poniedziałek o tej porze jest luz na ulicach to się myli. Ale ruch na tyle niegroźny, ze bez problemu dojechaliśmy o czasie. Chwila w kolejce do zrzucenia bagażu i odebrania boardingów. W międzyczasie zobaczyliśmy olbrzymią kolejkę do security. Bo oczywiście nikomu nie przyjdzie na myśl że na pierwszym terminalu który jest oddalony o niecałą minutę, może nie być kolejki. Nam na szczęście przyszło;-) Jeż poszedł jeszcze wysłać list, ja uzupełniłam prasę i ruszyliśmy na shoppingi!!!! Tia.. akurat, no ale fajnie brzmi;-) bo to takie naturalne iść do strefy bezcłowej na okazyjne zakupy, które już dawno przestały być okazyjne. Ale tradycja musi być, więc Jeż zakupił dwie żubrówki i gorzką żołądkową. Oczywiście na prezenty;-) Lecieliśmy TAP Portugal. Lot do Lizbony przespałam, tzn zjadałam jakiegoś owocka ale resztę oddałam Jeżowi, coś poczytałam i spałam. W Lizbonie mieliśmy wystarczająco dużo czasu aby spokojnie przejść do gate’u z którego lecieliśmy do Nowego Jorku. Oczywiście tzw akcja tramwaj znana jest na lotniskach na całym świecie  Wystarczyło że ogłosili że zaraz rozpocznie się boarding i już utworzyła się kolejka Jakby samolot mógł odlecieć zanim się do niego wsiądzie Lol. Mieliśmy wcześniej wybrane miejsca, tak że siedzieliśmy w rzędzie dwuosobowym. Ucieszyłam się bo zobaczyłam że „system rozrywki” jest indywidualny, czyli że można oglądać film jaki się chce na swoim ekraniku a nie jeden dla wszystkich. Tia.. szkoda tylko że nie skorzystałam ;-) Lot do Nowego Jorku .. przespałam Lol Budziłam się tylko na posiłki, z których coś tam dziubałam i oddawałam Jeżowi. Ale dzięki temu że spałam, mogłam dłużej wytrzymać wieczorem. Jeż też przysypiał i wpatrywał się w monitor gdzie miał non stop wyświetloną trasę samolotu. Dość wcześnie samolot zaczął się obniżać i śmialiśmy się że może gdzie indziej lądujemy. Kapitan powiedział że w Nowym Jorku temperatura 32 stopnie C. Hm.. milutko. Od samego wyjścia z samolotu: no photos, no phones, no everything ;-) Imigration nawet szybko poszło. Na ile przyjechaliście, po co, odcisnąć paluszki, spojrzeć w kamerkę, dziękuje, have a nice stay. Wow, i już jesteśmy w Ameryce;-) Bagaże na szczęście doleciały. Czekała już na nas Lola, u której się zatrzymaliśmy. Lola to przemiła starsza pani, którą Jeż poznał w Polsce, kiedy wraz z mężem przylecieli szukać śladów jego rodziny. Niestety dwa lata temu mąż zmarł ale Lola jest bardzo aktywną emerytką, żegluje, spotyka się z ludźmi, chodzi do teatru itp. Mieszka pod Nowym Jorkiem w Highland Park, w dzielnicy cudownych amerykańskich domków, gdzie wychodząc z domu nikt nie zamyka drzwi 
Pojechaliśmy najpierw do niej wziąć prysznic i się przebrać a potem na Times Square. Musieliśmy przemęczyć się trochę gdyż w Polsce zbliżała się północ, a tutaj 18 . Ale ja się wyspałam w samolocie ;-) Jak wylądowaliśmy wysłałam smsy do mamy i przyjaciółek że dotarliśmy i zaraz wychodzimy na TS na co jedna odpisała mi , cytuję:Chyba cos wam się pojebało! Trzeba iść spać za chwile!:-) (pozdrawiamy Adusię) no właśnie, Polska kładła się spać a my na kolacyjkę do Bubba Gump na Times Square. Super, że obok wszystkich potraw w karcie dań są wypisane kalorie. Będzie łatwiej trzymać dietę. No tak.. tylko tu najmniej kalorii to ma woda. Nawet sałatka którą zamówiłam miała koło 600!! No ale co się dziwić była z grzankami – nie zjadłam i z jakimś sosem. Śmieszne to dbanie o linię Amerykanów. Niby mają umieszczają wszędzie liczby kalorii, niby zaczęli stawiać na sałatki warzywne i owocowe, tylko to stale sa rozmiary xxl ! Tak więc sałatki ledwo zjadłam połowę, ale za to napiłam się Margarity Coś mi się należy od życia, w końcu jestem na wakacjach  Po kolacji przyszła Małgosia – siotra cioteczna Jurka która mieszka w USA 6 lat i poszliśmy na kawę. Cudowne siedzieć na środku Times Square i pić kawę a jeszcze rano jeść śniadanko w Warszawie. To jest niesamowite. Także Nowy Jork , który tym razem tylko liznęliśmy. Oczywiście w trakcie podróży lubię zwiedzać różne dzikie, wyludnione, ukryte miejsca natomiast sa wielkie miasta do których zawsze będę chciała wracac jak Singapur, jak Londyn, jak Nowy Jork..
Chętnie byśmy dłużej posiedzieli ale organizm już zaczął się buntować. W końcu dla niego była już trzecia w nocy. Pożegnaliśmy się z Gosią i wróciliśmy do domku Loli. Nawet nie porozmawialiśmy, gdyż minutę po tym jak ciała dotknęły materaca zasnęliśmy…
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
zula
zula - 2010-09-09 09:35
ciekawie się czyta !
pozdrawiam z chłodnej Polski...
 
 
Gelus
Ola i Jurek
zwiedziła 6% świata (12 państw)
Zasoby: 53 wpisy53 17 komentarzy17 0 zdjęć0 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
06.11.2009 - 24.11.2009
 
 
25.10.2007 - 19.11.2007